Header Ads

Header ADS

Rewitalizacja Armii- Cirion i Weterani z Osgiliath

W końcu udało się zakończyć kolejny etap projektu Rewitalizacji Armii. Tym razem pod młotek trafiły oddziały dobra. Chyba pierwsze jak do tej pory, opisane na blogu.

Mowa o figurkach armii Gondoru, Weteranach z Osgiliath oraz Cirionie, kapitanie z Minas Tirith.

1) Rys historyczny


Weterani to doświadczeni wojownicy z Minas Tirith, przez lata walczący ze sługami Mordoru na i poza granicami Gondoru. Kraj ten od zawsze strzegł Królestw Wolnych Ludów i padał ofiarą najpotężniejszych ciosów Przeciwnika, granicząc bezpośrednio z Mordorem i żyjąc w jego cieniu. Poza regionami leżącymi w bliskim otoczeniu Gór Cienia krain lennych, Osgiliath stanowiło pierwszą linię obrony stolicy- Minas Tirith. Dawnej, to właśnie Osgiliath było stolicą Gondoru, tam też znajdował się najpotężniejszy Palantir, nim zaginął w trakcie upadku miasta w Anduinie, która przepływała przez środek miasta. Sam upadek trwał setki lat, wskutek ciągłych wojen ataków, plagi- miasto popadało w ruinę, a ludność stopniowo je opuszczała, co stało się bezpośrednim powodem przeniesienia stolicy do Minas Anor, później nazwanej Minas Tirith. Osgiliath zostało ostatecznie opuszczone po zawaleniu ostatniego Wielkiego Mostu nad rzeką. Za czasów panowania namiestnika Denethora II, na krótko przed wybuchem Wojny o Pierścień, zdecydowano się odzyskać miasto, odbudować most oraz strzec zachodniej części miasta, ze względu na jego strategiczne położenie, albowiem było to jedyne dogodne dla wojsk miejsce do przekroczenia Anduiny bez łodzi. Ponad to miasto stanowiło też bramę na Pola Pelennoru, które były otoczone murem Rammas Echor, a ten zamykał się właśnie na drodze z ruin Osgiliath. Z tego powodu, po wybuchu Wojny o Pierścień, pierwszym celem armii Saurona na drodze do zdobycia stolicy było zajęcie Osgiliath i mostu.

Cirion z kolei nie jest postacią opisaną w książce, czy filmie. Jest to postać stworzona przez GW i z opisu możemy się dowiedzieć, że jest młodym kapitanem Gondoru, wywodzącym się z rodzin szlacheckich. 


2) Malowanie

Na samym początku, byłem pewny że te figurki będą łatwe do pomalowania, w odróżnieniu od Korsarzy których kończyłem niedawno. Te metalowe figurki były wykonane bardzo dokładnie, z wyraźnie zarysowanymi detalami, bez potrzeby "domyślania" się jaki to element powinien być w danym miejscu. I przez większość czasu tak właśnie było, chociaż pojawiły się też pewne problemy i wyzwania.

Przed pomalowaniem, figurki wyglądały tak:



Więc po raz kolejny nie były to figurki wcześniej pomalowane i wymagające naprawy (poza jedną "konwersją", którą wykorzystuję tylko do zapełnienia Movement Traya). Figurki były nowe, zakupione w okolicy grudnia zeszłego roku. Tak jest z resztą priorytet mojego projektu, aby najpierw pomalować to co niepomalowane, a dopiero potem zabrać się do odnawiania starych figurek. Wiąże się to z tym, że koniec końców, jakby nie były zniszczone i paskudnie pomalowane- to jednak są pomalowane. A modelami prosto z wypraski jakoś nie potrafię grać. Zabija to całą imersję, a zatem aby grać muszę mieć kolorowe modele. Ot, takie postanowienie "bo tak!"


Tym razem postanowiłem zacząć od malowania zbroi, ze względu na to, że podstawowy Leadbelcher chciałem nałożyć za pomocą drybrushingu, aby przetestować tę technikę w takim zastosowaniu i nieco przyśpieszyć proces. Oczywiscie drybrushing nie jest technika służącą głównie do malowania całych powierzchni, ale mimo wszystko nieźle sprawdza się w tej roli przyśpieszając nieco prace. Czy warto i czy nie byłoby lepszym rozwiązaniem aby nakładać bazę w normalny sposób? Sam nie wiem... z jednej strony poszło szybciej, ale z drugiej jednak wymagało to wielu poprawek, więc chyba wyszło na jedno i to samo. Następne modele będę malował raczej podstawową techniką, zobaczymy. 




Same modele to w zasadzie podstawowe jednostki szeregowe Minas Tirith, ale z wieloma klimatycznymi dodatkami. Szatami, łatkami, szmatkami, rzemykami które dają niesamowite pole do popisu i tworzą niesamowity klimat. Przynajmniej moim zdaniem są to jednostki, które są po prostu "klimatycznym must have" dla wszelkich oddziałów Gondoru.
O ile szeregowi z Minas Tirith są regularnymi i jednolitymi oddziałami, gdzie nie ma miejsca na większe wariacje, o tyle Weterani zachowują regularność tych wojowników, z delikatnymi wariacjami, w których mogłem nieco namieszać i upewnić się, że weterani będą się nieco między sobą różnili. 




Najgorszym etapem i problemem, z którym się długo zmagałem były oczy wojowników w hełmach. Nieważne jakim pędzlem, techniką i pomysłem próbowałem, za każdym razem wychodziło albo krzywo, albo zamalowywałem wszystko dookoła- poza samym okiem. Oczy były wyraźnie zarysowane, ale umieszczone głęboko w hełmach sprawiły ogromne kłopoty. Hełm nie pozwalał operować pędzlem, gdyż wszelka próba ruchu, przy chwili nieuwagi kończyła się wykrzywieniem włosia. Ostatecznie zdecydowałem że wykonam ostatnią próbę i zostawię tak jak wyjdzie. Na szczęście, ostatnia próba wyszła zdecydowanie najlepiej, przy czym nadal nie jestem z niej zadowolony. 




Na sam koniec zostawiłem sobie Ciriona, który był już o wiele, wiele wdzięczniejszym modelem. Wiele dobrze zarysowanym detali, ciekawa kolorystyka zaproponowana przez GW sprawiły, że malowanie tego pana było od początku do końca świetną zabawą i polem do nauki. Ostatecznie, nie jestem zadowolony z twarzy. Planowałem wykonać ją nieco inaczej, przez co zacząłem jednym sposobem- ale przez brak odpowiednich farb na stanie sklepowym (sick!) nie mogłem doprowadzić zamysłu do końca i musiałem lekko improwizować. Ale jest to chyba jedyny element wraz z włosami, które wyszły gorzej niż chciałem, ale do których z pewności kiedyś wrócę gdy zdobędę potrzebne shade'y. 

Przy malowaniu jasnej kamizelki chciałem uzyskać ten specyficzny odcień, jaki jest widoczny na stronie GW. Nie do końca byłem pewny, jakie farby tam zastosowano, ale w moim przypadku użycie Zandri Dust jako podstawy, a następnie shade'a Athonian Camoshade w zasadzie wykonało całą robotę za mnie. Ostatecznie Cirion oraz reszta oddziału prezentują się tak...


3) Galeria:










4) Podsumowanie
Podsumowując, mimo wielu elementów, które chciałbym poprawić, a czego już pewnie nie zrobię, jestem zadowolony. Na stole prezentują się dobrze z plusem w moich oczach. Na wystawę w galerii, oczywiście się nie nadają, ale do gry myślę, że trochę "brudu" i szarości podkreśla charakter tych jednostek.

Jako że z reguły nie stosuję malowania z wysokimi kontrastami, rozjaśnienia staram się zachować bardzo delikatne i stonowane, zaczynam tym bardziej żałować, że nie mam dobrego aparatu do uchwycenia co jak co- różnych warstw i zabiegów wykonanych na figurkach. Bez zakłamań i z dobrą ostrością. Jest to chyba element, który muszę rozważyć z czasem. 


Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.